środa, 27 sierpnia 2014

Tyniec nad Ślęzą, pow. Wrocław

Odwiedzanie plenerowej postaci św. Jana Nepomucena - jak każde prawdziwe hobby - jest poza możliwościami wytłumaczenia "niezarażonym" powodu jego uprawiania. Bo przecież zbieranie punktów do odznaki jest tylko pretekstem.

Z kolei odwiedzający - np. my - znajdują mnóstwo bardzo ważnych powodów do odwiedzania kolejnych postaci, a odwiedzenie niektórych z nich jest wręcz niezwykle istotne.

Taką niezwykle ważną postacią jest Jan z Tyńca nad Ślęzą w gminie Kobierzyce, powiat wrocławski. Dlaczego?
Opisywaliśmy niedawno odwiedziny u Jana spod Jasnej Góry w Częstochowie. A tam rozpisywaliśmy się na temat znanego rzeźbiarza Jana Jerzego Urbańskiego (inaczej Johann Georg Urbansky).

Jest on twórcą opisywanej dzisiaj figury. A sama figura jest niemal kompilacją dwóch przez nas już opisanych: Jana z wrocławskiego Placu Nankiera oraz Jana z wrocławskiego Placu Kościelnego.

Ale o tym przy okazji. A teraz lokalizacja - na dużym placu przed zabytkowym kościołem parafialnym:


Ale, ale! Jak tutaj dojechać? Najwygodniej z drogi krajowej nr 8 (odcinek Kobierzyce - Jordanów Śląski) skręcić w Pustkowie Wilczkowskim. To tylko 4 km!

Znakomity, bardzo dokładny opis tej figury znajdziecie na stronie www.kapliczki.org.pl.
Za tą stroną podajemy, że jest to druga co do wielkości figura Jana na Dolnym Śląsku - 6,2 m!

Przyjrzyjmy się naszej postaci - Jan jest ubrany w typowy dla niego strój kanonika (sutannę z wieloma guzikami, komżę - rokietę obszytą koronką i futrzaną pelerynę - manolet z kapturem. Na głowie - bez aureoli - biret.
Stoi na obłoku, w lekkim kontrapoście (lewa noga).


Teraz pora na szczegóły stroju (chociaż przeszkadza fotografowanie pod światło):


Doliczyliśmy się aż 19 guzików! A twarz - pierwszy raz u Urbańskiego bez loczka nad czołem!


Jak już można było zobaczyć, święty adoruje wzrokiem krucyfiks - trzymany w obydwu dłoniach i wsparty na prawym ramieniu. Pod krucyfiksem gałązka palmy.


Przejdźmy do otaczających figurę aniołków. Prawy depcze węża, a w brakującej prawej ręce podobno trzymał klucze. Lewego obecnie nie ma, a podobno trzymał lusterko i wspierał się o globus. Bardzo rzadkie atrybuty. Ale ... podobno, podobno...
Ocalały trzy głowy aniołków przy stopach Jana:


Na górze bogato zdobionego postumentu widać na przestrzał otwór na latarnię umarłych. Krata ocalała tylko z przodu:


Z przodu pod tą kratą - scena zrzucenia Jana do Wełtawy:


Pod spodem wspaniała tarcza herbowa fundatora - hrabiego von Götzen:


A najniżej inskrypcja fundacyjna z ukrytą w chronostychu datą powstania - rok 1733.


Zwykle na tym kończymy relację, ale tutaj zostały jeszcze barierki - niestety w złym stanie


Ogromne zaniedbanie zabytku tej klasy wymyka się możliwościom zrozumienia takiego stanu rzeczy.
A może to tylko czeka na renowację? Oby!

Na zakończenie ostatni rzut oka na postać:


Zaraz, co ten ptak tam robi? Nie traktujmy jego postawy jako alegorii!


Odwiedziliśmy Jana z Tyńca w czerwcu 2014 r.

Poniżej lokalizacja postaci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz