Odwiedzanie plenerowej postaci św. Jana Nepomucena - jak każde prawdziwe hobby - jest poza możliwościami wytłumaczenia "niezarażonym" powodu jego uprawiania. Bo przecież zbieranie punktów do odznaki jest tylko pretekstem.
Z kolei odwiedzający - np. my - znajdują mnóstwo bardzo ważnych powodów do odwiedzania kolejnych postaci, a odwiedzenie niektórych z nich jest wręcz niezwykle istotne.
Taką niezwykle ważną postacią jest Jan z Tyńca nad Ślęzą w gminie Kobierzyce, powiat wrocławski. Dlaczego?
Opisywaliśmy niedawno odwiedziny u Jana spod Jasnej Góry w Częstochowie. A tam rozpisywaliśmy się na temat znanego rzeźbiarza Jana Jerzego Urbańskiego (inaczej Johann Georg Urbansky).
Jest on twórcą opisywanej dzisiaj figury. A sama figura jest niemal kompilacją dwóch przez nas już opisanych: Jana z wrocławskiego Placu Nankiera oraz Jana z wrocławskiego Placu Kościelnego.
Ale o tym przy okazji. A teraz lokalizacja - na dużym placu przed zabytkowym kościołem parafialnym:
Ale, ale! Jak tutaj dojechać? Najwygodniej z drogi krajowej nr 8 (odcinek Kobierzyce - Jordanów Śląski) skręcić w Pustkowie Wilczkowskim. To tylko 4 km!
Znakomity, bardzo dokładny opis tej figury znajdziecie na stronie www.kapliczki.org.pl.
Za tą stroną podajemy, że jest to druga co do wielkości figura Jana na Dolnym Śląsku - 6,2 m!
Przyjrzyjmy się naszej postaci - Jan jest ubrany w typowy dla niego strój kanonika (sutannę z wieloma guzikami, komżę - rokietę obszytą koronką i futrzaną pelerynę - manolet z kapturem. Na głowie - bez aureoli - biret.
Stoi na obłoku, w lekkim kontrapoście (lewa noga).
Teraz pora na szczegóły stroju (chociaż przeszkadza fotografowanie pod światło):
Doliczyliśmy się aż 19 guzików! A twarz - pierwszy raz u Urbańskiego bez loczka nad czołem!
Jak już można było zobaczyć, święty adoruje wzrokiem krucyfiks - trzymany w obydwu dłoniach i wsparty na prawym ramieniu. Pod krucyfiksem gałązka palmy.
Przejdźmy do otaczających figurę aniołków. Prawy depcze węża, a w brakującej prawej ręce podobno trzymał klucze. Lewego obecnie nie ma, a podobno trzymał lusterko i wspierał się o globus. Bardzo rzadkie atrybuty. Ale ... podobno, podobno...
Ocalały trzy głowy aniołków przy stopach Jana:
Na górze bogato zdobionego postumentu widać na przestrzał otwór na latarnię umarłych. Krata ocalała tylko z przodu:
Z przodu pod tą kratą - scena zrzucenia Jana do Wełtawy:
Pod spodem wspaniała tarcza herbowa fundatora - hrabiego von Götzen:
A najniżej inskrypcja fundacyjna z ukrytą w chronostychu datą powstania - rok 1733.
Zwykle na tym kończymy relację, ale tutaj zostały jeszcze barierki - niestety w złym stanie
Ogromne zaniedbanie zabytku tej klasy wymyka się możliwościom zrozumienia takiego stanu rzeczy.
A może to tylko czeka na renowację? Oby!
Na zakończenie ostatni rzut oka na postać:
Zaraz, co ten ptak tam robi? Nie traktujmy jego postawy jako alegorii!
Odwiedziliśmy Jana z Tyńca w czerwcu 2014 r.
Poniżej lokalizacja postaci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz